Egzaminy tuż tuż, trzeba się w końcu wziąć za naukę :(

Mini, orzeźwiający umysł i ciało, wypad do KPN :) Tempo wolne, cały czas w padającym, mokrym śniegu.



System korzenny olchy w całej okazałości :) Pozostałość po sierpniowym huraganie.


Mogiły nieznanych żołnierzy


Gdzieś niedaleko :)

Dzień wyjątkowo obfitujący w zwierzynę :P Najpierw rano zauważyłem stadko 4 saren, gdzieś tak 300 metrów od domu. Kolejne dwie kilometr za kościołem w Górkach i jeszcze trzy na Żurawiowych. To tak na przystawkę :) Później jak zwykle z drogi pomiędzy Dąbrową a Teofilami skręciłem w mój ulubiony podjazd. Na szczycie krótki postój. Rozglądam się dookoła, i widzę, że gdzieś około 200 metrów dalej przyglądają mi się z zaciekawieniem dwie pary ślepi :) Chciałem zrobić fotę, ale entuzjazm opadł po wyciągnięciu aparatu marki Nokia :) Łosie cały czas mnie obserwowały, odbiegły tylko trochę dalej. W końcu po kilku minutach ruszyłem do domu. Kilometr od tego miejsca wyjeżdżam z zakrętu a tam 100 metrów przede mną stoi łoś, aż się przestraszyłem :). Po 10 sekundach myśl: "jadę", a co :) Scena prawie jak ta z ciągnikami w "Footloose", ale łoś wymiękł i uciekł z drogi, gdzie czekał na niego drugi osobnik/czka :) To na 90% te same co wcześniej, (dzisiejszy tytuł wpisu nie kłamie, bo tego nie można być pewnym :D ) Niestety żadnego łosia na fotce nie uwieczniłem, zrobiłem tylko zdjęcia śladów na drodze, żeby nie wyjść na mitomana :P (wrzucę fotki jak ruszy photobikestats) Skoro już się tak rozpisałem, to przypomniała mi się anegdotka :D O ile łosia można czasem zobaczyć w KPN, to rysia prawie się nie da. Mój brat cioteczny mieszka na Dąbrówce, z 20 metrów od skraju lasu (tylko przez ulicę). Kiedyś usłyszał ujadanie psa niedaleko domu, więc poszedł zobaczyć co się dzieje. Podszedł do drzewa przy którym szczekał pies, spojrzał w górę i dokładnie 3 metry nad nim, na gałęzi, siedział ryś. Straszne to musiało wycisnąć piętno na jego psychice, bo do dziś ze łzami w oczach zastanawia się, dlaczego nie wziął ze sobą aparatu :)
PS Dziś chyba rekord w ilości tekstu :) (i emotikonów :) )

W przyszłym tygodniu egzaminy, plus pisanie pracy zaliczeniowej, więc ostatnia okazja, żeby gdzieś dalej pojechać. Trasa: dom - Rybitew - Cybulice - Adamówek - Czosnów - Palmiry - Dziekanów Leśny - Łomianki - Dąbrowa Leśna - Wólka Węglowa - Mościska - Laski - Izabelin - Lipków - Zalesie - Mariew - Zaborów - Łubiec - Dąbrowa - dom. Tempo, jak na mnie, niezłe, temperatura około 1 stopnia na plusie, nawet czasami trochę słońca, więc ogólnie super.
Stary cmentarz olęderski w Dziekanowie Leśnym


Łomianki

W lesie też można odpocząć
Rogatka


Cmentarz wojenny w Laskach


Lipków

Żurawiowe

Rano do Nowego Dworu Maz. wycentrować koło, bo ostatnio nie miało się już najlepiej. Przy okazji wymieniłem klocki i odkryłem, że z tylnej opony wychodzą druty (i to w kilku miejscach - trzeba być zdolnym, żeby tego wcześniej nie zauważyć :) ) Założyłem jakąś starą, ale mało używaną i po krótkim teście można powiedzieć, że jest ok :)

Narew na wysokości Nowego Dworu Mazowieckiego

Rano na Dąbrówkę do brata, wyciągnąć go na rower. Ostatnio marudził, że nic mu nie mówię gdy gdzieś jadę, więc trzeba było się zrehabilitować :) Trasa podobna do tej z grudnia: dom - Cybulice - Sowia Wola - Dąbrówka - Górki - Kampinos - Teresin - Szymanów - Guzów - Miedniewice - wiadukt koło Miedniewic i powrót tą samą trasą. Pogoda wiosenna, tempo bardzo spokojne.

Guzów

Miedniewice

Dzisiaj kierunek na zachodni KPN ustawić już od dawna planowanego waypointa. Na początku wszystko OK, po asfalcie, z lekkim wiatrem w plecy szybko dojechałem do Nowin. Wjechałem na żółty szlak w kierunku Miszor, którym ostatnio super się jechało, a tu niespodzianka. Śniegu w lesie już nie ma, ale na drodze cały czas lód i kałuże po osie. Jakoś przejechałem ze średnią 5 km/h, w porywach do 10 :) W Krzywej Górze myślałem, że będzie już tylko lepiej, ale gdzie tam. Szutrówki są tak rozmięknięte, że pędziłem na przełożeniu 1 - 3, szaleństwo :P Dalej już kawałkiem asfaltu do Bromierzyka i kręcenie po Famułkowskim Błocie i innych okolicznych błotach :P Muszę przyznać, że to super miejsce. Czasami jedzie się jak w tunelu, z obydwu stron 2 -3 metrowe trzciny i inne zarośla. Może pokręciłbym trochę dłużej, ale złapała mnie ulewa i chciałem wrócić jak najszybciej do domu. W Krzywej Górze myślałem, żeby jechać znów przez Nowiny, ale że po kręceniu w błocie wyglądałem jak Jożin z Bażin, więc jedyna słuszna decyzja: czerwony szlak do Górek, coby nie przyciągać ludzkich spojrzeń :) Później już tylko żółtym i zielonym przez rez. Czarna Woda prosto do domu. Jutro, jeśli gdzieś pojadę (czyt. doprowadzę rower do stanu używalności) nie zjadę nawet na metr z asfaltu :)

Leśne TGV


Wygląda niepozornie, a wody po osie

Fundament to podstawa :D Zawsze się zastanawiam jak takie miejsca mogły wyglądać kilka albo kilkadziesiąt lat temu.

Kapliczka w lesie za Bromierzykiem

Bobry są wszędzie

Most na Łasicy