Wczoraj niby marudziłem, że za zimno, ale dzisiaj to jednak było zdecydowanie za gorąco. I jeszcze huragan z północnego-wschodu. Nędza :P Wybrałem się do Nowego Dworu Mazowieckiego po kilka szprych i łańcuch. Szprych nie mieli. Natomiast łańcuch HG-40 kosztował 49 zł, aż zaniemówiłem z wrażenia :) Chyba musiałem mieć głupią minę, bo sprzedawca jakoś dziwnie spoglądał zza lady. To tyle polskiego optymizmu :P Pojeździłem trochę po Twierdzy Modlin, trochę nad Wisłą, trochę nie, ustawiłem waypointa, wróciłem do domu.

Ruiny spichlerza z XIX wieku

Chłodno, pokapujący deszcz, czyli lato pełną gębą :(

Przed południem wypad do Mocht po jednego waypointa, a o 14 po kolejego, tym razem do Modlina. Pogoda w sam raz do jeżdżenia, nie za ciepło nie za zimno, lekki wschodni wiatr.


Prawie jak skałki :)


Ścieżka nad Wisłą koło Zakroczymia


Przeprawa


Wisła



Cmentarz wojenny w Twierdzy Modlin

Przed południem odprowadzałem brata i natrafiłem na coś takiego:

Chyba czas wybrać się na grzyby:)

Wieczorem wypad do Czosnowa po waypointa.

Fort V Dębina

Podobnie jak wczoraj, czyli kręcenie w okolicach Górek, Cisowego i Zamościa. Ustawiony waypoint.




Ambona


Z dawnych puszczańskich wiosek do dzisiaj zachowały się czasem tylko mniej lub bardziej zadbane krzyże i kapliczki



Widoczek musi być :P

Przez większość dnia piękna, listopadowa pogoda, więc nawet nie miałem zamiaru ruszać się gdzieś z domu. Koło 17 promyk nadziei, zaświeciło słońce. Szybka decyzja, mniej więcej opracowana trasa i w drogę. Przez Wilków i Górki do Granicy, a stamtąd zielonym do Dębu Powstańców. Tam krótka obserwacja nieba, panika i ucieczka przed wielką, czarną chmurą :) Za daleko nie ujechałem, bo już za Bielinami zaczęło padać, a jak dojeżdżałem do Łasicy deszcz zamienił się w małe oberwanie chmury. Rower dzielnie walczył, smar z łańcucha i przerzutek wypłukał się dopiero po 3 kilometrach, ale w zamian wszystko ładnie oblepiło się błotem i piaskiem, więc nie było żadnego problemu. Nad Łasicą ustawiony waypoint. Dalej przez Cisowe i Górki do domu. Nie przepuściłem żadnej kałuży, unikałem tyko tych które mogły sięgać do piast, ale to z lenistwa przed rozbieraniem koła. W domu krótkie, dwugodzinne czyszczenie roweru i można się położyć spać. Dawno się tak fajnie nie jeździło, asfalt to jednak nie to samo :)

Ciepło, dosyc silny zachodni wiatr. Zaliczone dwa waypointy: Zakroczym, Ambona na wale i dwa ustawione Św. Izydor, patron rolników, Pomnik Bitwy nad Bzurą w Wyszogrodzie.

Trasa 62 na wysokości Zakroczymia. Szkoda, że nie ma takich dróg więcej. Z drugiej strony to tylko kilkaset metrów, a znaki namalowano pewnie po to żeby nie musieć budować chodnika dla pieszych :)


Zakroczymska fara


Po drodze



Ambona


Czerwińsk

Standardowo, rano na chwilę na uczelnię po wpis, a o 17 wypad do Krzywej Góry reaktywować waypointa.