Fajnie się jechało, w miarę ciepło, lekko prószący śnieg, delikatny wschodni wiatr. Jedna soczysta gleba, ale taka, że przez 30 sekund przytulałem się do śniegu i zastanawiałem co się dzieje. Na szczęście bez konsekwencji nie licząc zbitego kolana i obojczyka :)


Sztuka nowoczesna :)


Kamień św. Jacka w Kamionie. Według legend odciśnięta jest na nim stopa świętego, ale żeby to zobaczyć trzeba silnej wiary i dobrego wzroku ;)


Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie... czyli asfalt na lokalnych szosach :)


:/


Witkowice

W sobotę ktone przypomniał mi o zakazie jazdy dla ciężarówek na trasie Leszno - Kazuń. Postanowiłem sprawdzić jak to wygląda w praktyce :) Na odcinku Cybulice - Leszno przejechanym w obie strony naliczyłem 27 TIRów :P Niby sporo ale jeszcze do niedawna minęłoby mnie tyle przez 5 minut. Poza tym zaczynam lubić 579, jedyna droga w okolicy na której nie ma śniegu i lodu. Fajnie gdyby osobówki mijały z większym odstępem i wolniej, ale cóż... Muszę wymyślić jakiś sposób żeby wzbudzać jeszcze mniej zaufania u kierowców, może będą ostrożniejsi. Jakaś naklejka na plecach z zielonym listkiem, i napisem "Pierwszy raz na rowerze" albo "Piwo to moje paliwo" i jazda lekkim zygzakiem. Trzeba to przemyśleć :)
PS Największy dystans w tym roku. Progresja jest :)

Pałacyk w Lesznie.


Zakaz na 579

Zimą nie warto jeździć. Mało mnie dzisiaj nie rozjechał jakiś samochód. Wpadł w poślizg, gdy mnie wyprzedzał. Na jezdni czarny lód, mógł nie widzieć. Usłyszałem tylko jakiś dźwięk, zanim zdążyłem się odwrócić przemknął pół metra koło mnie kręcąc piruet.
Najgorsza z tego jest niemoc. Jakiej by się nie miało techniki jazdy czymkolwiek, to i tak zawsze ktoś nas może ustrzelić. I w sumie nic od nas nie zależy. Sporo już jeżdżę na rowerze i to pierwsza groźna sytuacja jaką miałem. Oby ostatnia.

Rondo na odludziu (przejeżdża tędy koło 15 samochodów na godzinę, więc na pewno się przyda).

Jeżdżąc na rowerze też trzeba się koncentrować, dzisiaj się zagapiłem i wbiłem się centralnie w metrową bandę śniegu i błota pośniegowego. Trochę mi zajęło, zanim się stamtąd wydostałem :) Kręciło się raczej ciężko, ciepło, ale za to sporo śniegu i błota na ulicach, a do tego jeszcze silny zachodni wiatr. Chyba jednak wolę w taką pogodę pobiegać/pospacerować z psem po lesie, przynajmniej nie trzeba potem przez godzinę czyścić roweru :)

Kot polujący na psa...


... chociaż mogło być odwrotnie :)


Kazuńskie łąki


Czteropasmowa rowerówka (szkoda, że tylko kawałek jezdni tak wyglądał ).

Poranna runda przy -15. Można przy takiej temperaturze jeździć, ale to już trochę przeginanie. Jak na razie mój osobisty rekord jazdy w mrozie niepobity (30 km przy -28), ale nawet nie mam zamiaru się do niego zbliżać, z wiekiem człowiek mądrzeje :D

Przy okazji założyłem stare siodełko. Selle Italia Onda XP okazała się wyjątkowo nietrwała, po paru miesiącach jazdy popękała w kilku miejscach . Na tymczasowym siodle jeździ się jednak na tyle niewygodnie, że chyba trzeba będzie na czas zimy poczciwą Ondę reaktywować :)

Trochę po asfalcie, trochę po ubitym śniegu.

Jeżdżeniu po śniegu w lesie mówimy dość, to niestety nie na moją kondycję, od dziś tylko asfalt ;)




Granica

Wczorajsze zaspy na tyle mnie sponiewierały, że dziś tylko szosowo po okolicy ( no prawie szosowo, bo asfalt dopiero zaczyna nieśmiało wyglądać spod warstwy zbitego, a gdzieniegdzie jeszcze kopnego śniegu).


Kościół w Leoncinie


Dróżka nad wałem

Albo termosa, zwariować można z tym polskim :P Dziś sprzyjająca aura do testów ( -10), więc grzechem byłoby zostać w domu. Biedronkowy termos daję radę, przez 1,5 h nic nie zamarzło. Trzeba go będzie jeszcze wypróbować na dłuższym dystansie,ale wydaje się być OK.

Widoczki




Termosik, pod kolor ramy :)