Zmiana łańcucha: UG - 1750 km

Krótko przed pracą.



Tor bajkslejowy ;)

Co prawda, wiedziałem, że jeśli chodzi o umiejętności techniczne, to u mnie nie najlepiej, ale żeby skuwać zerwany łańcuch 40 minut, to już przesada. Przy okazji ubyło kilka ogniw i nie ma już problemu z nadmiarem biegów w rowerze, łańcuch jest za krótki, żeby wskoczyc na blat. Dobrze, że jest już tak rozciągniety, że i tak niedługo czeka go wymiana.

Tajemniczy niebieski totem w Czosnowie :)

Znowu jakieś przeziębienie, ciężko się jechało. Pogoda wiosenna, oprócz 30 cm śniegu.



Łódka na łące (która okazała się zamarzniętą Bzurą).


Most na Bzurze tuż przed...


...wysadzeniem


Rower. Portret z lewitującą butelką.

Tak się rano zastanawiałem czy jest sens wogóle jeździć w taką pogodę. Od 12 szybka decyzja (po 2 godzinach rozmyślań): jadę. 12:06 (po przejechanych 200 metrach): wracam. W końcu jednak się przełamałem i pokręciłem do Secymina. Z silnym wiatrem w plecy nie było jeszcze tak źle, ale powrót w taką zamieć to już rzeźnia. Oby do wiosny :)

:P


Mój przedni błotnik. Jakimś cudem się odczepił i wpadł szczęśliwie pod tylne koło.

Wymiana wolnobiegu (5262 km).