Podczas wczorajszego i dzisiejszego kręcenia naliczyłem około 10 rozjechanych zaskrońców. W sumie trochę ich szkoda, dlatego gdy za Kampinosem zobaczyłem jednego opalającego się na środku drogi, to postanowiłem go ocalić (jak w "Uwolnić orkę"). Lekkie trącanie czubkiem buta spodobało mu się tak bardzo, że z radości aż chciał mnie dziabnąć, ale nie darmo grało się kiedyś w ping-ponga, refleks pozostał i w mgnieniu oka byłem dwa metry dalej. Chwilę później przypomniałem sobie, że przecież zaskroniec gdy się broni, to raczej zwiją się w kłębek i udaje trupa, niż gryzie, więc pewnie blefował :) Zresztą co mi może zrobić niejadowity wąż? ;)
Znowu podszedłem, ale już na tyle się zdenerwował, że posyczał jeszcze trochę i postanowił sobie pójść, przy okazji w dystyngowany sposób przepełzając przez obręcz przedniego koła. Zero wdzięczności ;)

Trasa: dom - Wilków - Kampinos - Cholewy - Kampinos - Granica - Dąbrowa - dom


Kukurydziana droga do Pawłowic

Runda po pobliskich waypointach.









Kościół w Kazuniu


:/


Kampinoskie łąki w okolicach Brzozówki

W lesie pełno ludzi, czasami trzeba było jechać slalomem między grzybiarzami ;) W oczach mieli szaleństwo, więc spokojnie przeciskałem się między obładowanymi po brzegi wiadrami, koszami, torbami starając się nikogo nie staranować. A ponoć w parkach narodowych nie można zbierać grzybów... ;)






Kania - jest ich pełno, ale to chyba dlatego, że każdy boi się je zbierać.

dom - Wilków - Górki - Dąbrowa - Aleksandrów - Cybulice - dom