Strasznie parno i duszno, ciężko się jeździło. Wypad w okolice Truskawia po waypointa. Zmieniłem tylne koło.



Zabawy przyjemne i pożyteczne, czyli o tym, że w puszczy można się sympatycznie bawić niekoniecznie jeżdżąc na rowerze.


Tankietka vs. czołg



Na czarnym szlaku w okolicach Truskawia.


Boćki

Szosowo-szutrowa runda po pracy.

Przed południem odprowadzałem brata i natrafiłem na coś takiego:

Chyba czas wybrać się na grzyby:)

Wieczorem wypad do Czosnowa po waypointa.

Fort V Dębina

Podobnie jak wczoraj, czyli kręcenie w okolicach Górek, Cisowego i Zamościa. Ustawiony waypoint.




Ambona


Z dawnych puszczańskich wiosek do dzisiaj zachowały się czasem tylko mniej lub bardziej zadbane krzyże i kapliczki



Widoczek musi być :P

Przez większość dnia piękna, listopadowa pogoda, więc nawet nie miałem zamiaru ruszać się gdzieś z domu. Koło 17 promyk nadziei, zaświeciło słońce. Szybka decyzja, mniej więcej opracowana trasa i w drogę. Przez Wilków i Górki do Granicy, a stamtąd zielonym do Dębu Powstańców. Tam krótka obserwacja nieba, panika i ucieczka przed wielką, czarną chmurą :) Za daleko nie ujechałem, bo już za Bielinami zaczęło padać, a jak dojeżdżałem do Łasicy deszcz zamienił się w małe oberwanie chmury. Rower dzielnie walczył, smar z łańcucha i przerzutek wypłukał się dopiero po 3 kilometrach, ale w zamian wszystko ładnie oblepiło się błotem i piaskiem, więc nie było żadnego problemu. Nad Łasicą ustawiony waypoint. Dalej przez Cisowe i Górki do domu. Nie przepuściłem żadnej kałuży, unikałem tyko tych które mogły sięgać do piast, ale to z lenistwa przed rozbieraniem koła. W domu krótkie, dwugodzinne czyszczenie roweru i można się położyć spać. Dawno się tak fajnie nie jeździło, asfalt to jednak nie to samo :)

Standardowo, rano na chwilę na uczelnię po wpis, a o 17 wypad do Krzywej Góry reaktywować waypointa.

Tzn. miały być pozimowy, ale wyszło tak jak wyszło. Grunt, że mogę się ruszyć od domu dalej niż na 10 km bez obawy, że coś się rozpadnie ( a przynajmniej prawdopodobieństwo tego jest mniejsze :P ). Wymieniłem:
- suport
- korby
- pedały
- łańcuch
- wolnobieg
- oś tylnego koła, przy okazji wycentrowałem koło ( jako tako ;) )
- linki
- klocki
- opony
Całość porusza się całkiem sprawnie, nawet lepiej niż myślałem :) Zdobyłem dwa waypointy: Piaski Królewskie i Wiatrak.

Opodal Granicy :P


Po drodze splądrowałem ruiny dawnego domu szkolnego


Boćki. Dosłownie tuż przed zrobieniem fotki, do gniazda przyleciał bocian mając w dziobie coś co przypominało (!) jeża. Masakra, muszę zbadać wzrok albo porzucić wszelki alkohol :)


Mazowiecka elektrownia

czyli krótko po lesie.





Poleskie dęby


Jedna z kilku mogił, na które dzisiaj natrafiłem

Dziś jazda dwuetapowa. Rano po waypointa, ale trzeba było wcześniej wrócić do domu, bo pękła szprycha... podczas prowadzenia roweru :P Na szczęście nie od strony wielotrybu, więc szybko wymieniłem i po południu pokręciłem jeszcze po jakichś zapomnianych dróżkach w okolicy Czarnej Wody, Wilkowa, Górek i Zamościa.