Wypad z rodzinką. Mimo, że dawno nie jeździli to dali radę, a najsłabszym ogniwem okazałem się ja, a raczej mój rower. Przed Dąbrową opona postanowiła wybuchnąć, ale w sumie miała prawo, nie miała się już najlepiej. Nie za bardzo chciało mi się tego naprawiać nawet prowizorycznie, więc urządziłem sobie godzinny spacer. Musiałem wyglądać chyba nie najlepiej, bo jakiś gościu na składaczku zagadnął, myśląc że prowadzę rower z wyczerpania: "No i co, zmordował się pan? -Trochę. No i po co było tak daleko jechać?!?" Nie ma to jak słowo pokrzepienia :)

Krótki wypad w ramach akcji "Jeźdź na rowerze i pozbywaj się świątecznych kalorii" :) Zdobyty jeden waypoint.




Ten zając/królik chyba przesadził :)


Łasica


Kapliczka w Krzywej Górze, upamiętniająca rozstrzelanych mieszkańców wioski


Secymin - kraina boćków

Spokojna jazda po okolicznych wertepach.








Wiosna w natarciu

Dziś wcześniej w domu (czekanie od 13 do 18:30 na kolejne zajęcia to niezbyt kusząca perspektywa :P) więc można było kawałek się przejechać.



Leoncińska droga

Piękny, wiosenny dzień, aż żal byłoby zostać w domu. Po drodze oznaczyłem waypointa.



Wiosenne widoczki





Stary, całkowicie zapomniany cmentarzyk poniemiecki w Sadach

Dzisiaj tylko seminarium, więc w domu byłem wcześnie, bo już po 15. Szybko coś zjadłem, przebrałem się i przed 16 kierunek na rezerwat Wikliny Wiślane. Gdzieś ostatnio przeczytałem, że nadwiślański ekosystem na wysokości KPN oprócz Puszczy Białowieskiej i biebrzańskich rozlewisk jest jednym z najwartościowszych w Polsce, więc trzeba było sprawdzić ile w tym prawdy a ile propagandy :P Jeździło się super, tym bardziej, że ostatnio byłem tam już dosyć dawno, bo w lato. Wrażenia jak zwykle fantastyczne, jeśli ktoś lubi takie amazońskie klimaty to jest to coś dla niego :)



Klimat jak w horrorze



Aspołeczne łabędzie nie chciały pozować do zdjęć :)


Dróżka


Wisła

Tak tak, inteligentny tytuł to podstawa :P Ostatnio nie mało, że mam mało czasu;) to jeszcze dodatkowo nie za bardzo chce mi się gdzieś ruszać z domu, jakaś pozimowa depresja :D Dzisiaj się jakoś przemogłem i pokręciłem trochę po okolicy. Było nawet ciekawie, ustawiłem waypointa, a nad Wisłą zaatakował mnie pero de presa (ciekawe skąd takie psy na wsi?). Na szczęście przywołany szybko zawrócił, chociaż trochę strachu było, już nawet ewakuowałem się z roweru :) Oby mniej takich przygód na przyszłość.

Stary cmentarz kolonistów w Gniewniewicach


Prawie nad Wisłą (sporo wody więc nie dało się dojechać)

Szosowa-szutrowa runda po okolicy, wszystko byłoby OK gdybym się cieplej ubrał, a tak zonk, zaje*****e mnie przewiało . Wziąłem teraz garść jakichś witamin, rutinoscorbinów itp. więc może nie będzie tak źle :P


Kapliczka koło zboru w Secyminie


Śluza

Ale się ładnie zrymowało :P Jako że odwilż, a ja już mam dosyć błota, więc postanowiłem, że przez najbliższy czas tylko asfalt, żadnych lasów, pustyń itp. :) Mówić to jednak można, gorzej z wykonaniem, nie wytrzymałem i pojechałem żółtym szlakiem nad Łasicę (nawet ustawiłem waypointa). Jak się okazało, nie było tak źle, ziemia po nocnych przymrozkach zmarznięta i można było całkiem szybko jechać. Śniegu jest jeszcze trochę, ale do końca tygodnia raczej nie powinno już być po nim śladu, chyba, że nadciągnie jakiś arktyczny wyż/niż, oby nie :-E

Łasica © ASTON86

Ostatnio zauważyłem dziwną prawidłowość: im ładniejsza pogoda tym mniej czasu na rower. Wychodzi na to, że w lato nie będę jeździł :) (odpukać :P ). Dzisiaj ustawiłem waypointa, trochę pokręciłem po okolicy i szybko wróciłem do domu pisać pracę.

Grochalskie Piachy