Zastanawiałem się rano czy jeżdżenie w Lany Poniedziałek nie jest zbyt niebezpieczne z powodu kultywowania w okolicznych (i nie tylko) wioskach tradycji ścigania z wiadrami wody bezbronnych rowerzystów, ale okazało się, że nie było tak źle. Może dlatego, że prawie nie wyjeżdżałem z lasu ;)



Robota jakiegoś szalonego dzięcioła:)


Trakt Napoleoński. Dzień bez błota dniem straconym :)

Niebieski szlak koło Dąbrowy


Po powrocie mały pozimowy przegląd, czyli smarowanie przedniej piasty i pedałów.

Pętelka raczej standardowa, szutrami i asfaltem do Roztoki, a potem powrót przez KPN. Bardzo lekko się jechało, zadziwiająco lekko. Tak się zastanawiałem czym to może być spowodowane, ale przypomniałem sobie, że przecież przed wyjazdem wypiłem Plusza multiwitaminę. Skubany pewnie zamienił się w EPO, a że takie cuda się zdarzają widać po ostatniej zimowej olimpiadzie ;) Ech, żeby tak jeszcze mój wysłużony Kross zamienił się kiedyś w cudowny sposób w jakiegoś wypasionego litespeeda :P

Rower wiosenno-wielkanocny

Kilka fotek z porannego, wiosennego, spaceru z psem ;)